Rano czeka na nas znowu takie samo śniadanie, jak zwykle, pożegnanie z Yolandą i podróż taksówką do Cienfuegos. Kierowca nie odzywa się do nas przez całą drogę, ale
podróż szybko mija.
W Cienfuegos od
razu dopadają nas inni kierowcy - wysiedliśmy przy dworcu autobusowym, więc liczą na to, że gdzieś dalej się wybieramy. My
jednak nie chcemy z nimi jechać. Wiemy, że taniej będzie jechać wieczornym autobusem do Trinidadu.
Przed wejściem na
dworzec spotykamy malutkiego, może miesięcznego kociaka. Okoliczni sprzedawcy mówią, że możemy sobie go wziąć. To bardzo kusząca propozycja, jednak musimy zrezygnować, bo nie mielibyśmy jak go legalnie przetransportować do Anglii.
Biletów na
autobus oczywiście nie możemy kupić od razu. Każą nam przyjść pół godziny przed
odjazdem. Zostawiamy więc duży plecak w przechowalni i idziemy zwiedzać –
najpierw na główny plac. Odnowiony i zadbany, z pomnikiem Jose Marti i teatrem,
bardzo różni się od bocznych uliczek, w których nie ma nic ciekawego.
![]() |
Palacio de Ferrer, Cienfuegos |
![]() |
Benny Moré, pochodzący z Cienfuegos najlepszy piosenkarz kubański |
Potem musimy już wracać, żeby odebrać bagaż i znowu poczekać aż będzie można kupić bilety.
![]() |
Paseo El Prado, Cienfuegos |
Na kolację idziemy do najbardziej eleganckiej restauracji w mieście, w której kelnerzy
mówią po angielsku i witają nas słowami „This is the place”.
Restauracja Sol
Ananda znajduje się w najstarszym domu w Trinidadzie, jest w niej duży wybór
wszelkiego rodzaju dań i nawet trzy dania wegetariańskie. My wybieramy curry z
warzyw (które okazuje się zupełnie inne, niż się spodziewaliśmy) i gazpacho.
Dania są smaczne, a w tle przygrywa zespół muzyczny. Na szczęście ma inny
repertuar, niż większość zespołów na Kubie :)
![]() |
ich muzyka była lepsza niż to zdjęcie |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz