poniedziałek, 18 listopada 2013

Pożegnanie z Hawaną

Rano wpisujemy się do „księgi gości” Ernesto i czekamy na taksówkę, która ma nas zabrać do Hawany. Nikt się nie zjawia, więc postanawiamy łapać stopa, ale gdy tylko wychodzimy na ulicę, podjeżdża shared taxi do stolicy, więc wsiadamy. Oprócz nas w samochodzie jest jeszcze para Niemców i para Austriaków (ci sami, których spotkaliśmy w hostelu).

taksówka do Hawany
W Hawanie pierwszy przystanek mamy znowu w Hotelu Deauville, gdzie okazuje się, że nie ma dla nas biletów do Cienfuegos na kolejny dzień. To trochę zbija nas z tropu. Nie chcemy jechać na stację Viazul, bo to daleko od centrum. Idziemy więc do Yolandy zostawić rzeczy, a potem coś zjeść i zastanowić się, co dalej.

Los nam sprzyja,  bo kiedy idziemy długą ulicą Prado w poszukiwaniu okienka z pizzą, zaczepia nas taksówkarz. Po chwili targowania się (od 100 CUC zeszliśmy do 60 CUC, czyli niewiele drożej, niż bilety na autobus) i negocjacji zgadza się zawieźć nas do Cienfuegos następnego dnia.
W końcu znajdujemy też pizzę, a właściwie… menu. Jest ono wywieszone przed wejściem do domu, ale nie mamy pojęcia, gdzie się tę pizzę zamawia. W końcu okazuje się, że właściciel „pizzerii” przyjmuje zamówienia z balkonu na pierwszym piętrze i trzeba krzyczeć, jaką pizzę się chce.

Muzeum Rewolucji
Posileni idziemy zobaczyć Muzeum Rewolucji, ale tylko z zewnątrz (mieści się w dawnym Pałacu Prezydenckim), a potem jedziemy na drugą stronę zatoki autobusem miejskim. Localsi trochę się nam przyglądają – chyba zwykle turyści nie jeżdżą komunikacją miejską, tylko taksówkami.

Cristo de la Habana
Na drugim brzegu znajdują się dwa forty. Mniejszy - Castillo de los Tres Reyes Magos del Morro -  oglądamy tylko z zewnątrz, a do większego -  Castillo de la Real Fuerza -  kupujemy bilety. Nie ma tam jednak dla nas nic ciekawego oprócz widoku na Hawanę z innej perspektywy oraz jaszczurek. Spędzamy tam trochę czasu, czytamy do końca historię Kuby, a potem idziemy w stronę pomnika El Cristo, po drodze mijając wystawę radzieckich rakiet, które spowodowały Kryzys Kubański.

radzieckie rakiety
Do Starej Hawany wracamy promem. Na szczęście tym razem nie ma w nim porywaczy, którzy chcieliby popłynąć na Florydę (zdarzało się to ponoć kilka razy w przeszłości). 

widok na południową stronę zatoki
Wieczorem znowu wyruszamy w poszukiwaniu okienka. Tym razem znajdujemy takie niedaleko Malecón. Zamawiamy dwie porcje spaghetti, fundujemy posiłek napotkanemu Jamajczykowi, a resztkami częstujemy koczujące w pobliżu bezdomne psy. W ten sposób trzy osoby i dwa psy są nakarmione za jedyne 2,5 CUC :)

Żeby zakończyć naszą przygodę z Hawaną, idziemy jeszcze na chwilkę na pełen zakochanych par Malecón.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz